Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/18

Ta strona została przepisana.

MATAŁKOWSKA. Nie szturgaj się Wierciołek!
KELNER. Bestia się roztasowała na gościnnych stołach. Obrus chcę położyć.
DZIEWCZYNA 1. A gdzie się zapikę?
MATAŁKOWSKA. Mogłaś wcześniej się zbudzić.
DZIEWCZYNA 1. I — zaraz — ledwo nogami od wczora powłóczę — tak długo musiałam usługiwać, a pani już gania. A inne to śpią.
MATAŁKOWSKA. Nie pyskuj — z ciebie mam najmniej zarobku.
DZIEWCZYNA 1. A bo mam gości parszywych, samych takich, co nie piją... to co zrobię? —
MATAŁKOWSKA. Kłamiesz — tylko ty nie umiesz ich zachęcać i bez to stagnacja.
DZIEWCZYNA 1 (z lamentem). O Jezu! to bezemnie stagnacja? A toć piję tak, że mnie już się serce przewraca i mgleje i koniaki i te inne słodkie szkaradztwa.
MATAŁKOWSKA. Dlaczego na porter ludzi nie pchasz?
DZIEWCZYNA 1 (z bekiem). Ja nie mogę pić porteru.
MATAŁKOWSKA. A ja ci radzę: pij porter!... Ja bez ciebie stratna nie będę! ja