UNTEROFICER. Niet, niet, ja niczewo nie zdiełał, wazmitie, u was i tak dienieg niet.
ZDANOWSKI (do partji). Bracia! zdaje się, iż dzisiejszego wieczora jeść nie będziemy. Cóż robić? Pokrzepmy się tą myślą, że nie jemy wszyscy. Kto ma kawałek zapasowego chleba, niech go odda dla kobiet i obłąkanych.
KINIEWICZ. U mnie jest chleb.
HRABIA LIPSKI. U mnie także.
STANISZEWSKA. Oddajcie obłąkanym i tamtej ruskiej katorżnicy z dzieckiem.
STAŚ WILGOCKI. Dajcie, dajcie jeść! jeszcze... i pić!
ZDANOWSKI. Bracia! Widocznie dzisiaj Aniuczkin wpadł w swoje nerwne rozpołożenie. Proszę was, nie dajmy mu niczem poznać, iż upadliśmy na duchu. Poznaliście jego charakter. Dręczenie ludzi jest mu do życia konieczne. To już u niego chorobliwe.
ALFONS PODCZASKI (młodziutki, śliczny chłopiec, skuły razem ze swoim ojcem za nogi). Niech choć kajdany zdjąć każe! Ja iść nie mogę... noga mi nabrzmiała strasznie, kajdany na mnie za ciasne.