Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/189

Ta strona została przepisana.

STANISZEWSKA (szybko i głośno). A Sierociński... a inni...
ZDANOWSKI (z zapałem). Wytyczną drogą dla nas ich trupy! Wpada sołdat i mówi do Unteroficera).
SOŁDAT. Wasze błahorodje... tarantas! (Unteroficer wbiega do domu, po chwili wpada za nim Aniuczkin i Proskurów).
ANIUCZKIN. Wsie ssylnyje w etap... skareje (szmer pomiędzy skazańcami). Unteroficer! skareje!
ZDANOWSKI (występuje cośkolwiek z szeregu). Panie Aniuczkin! pan zapewne zapomniał, że my od rana nic ciepłego w ustach nie mieli?
ANIUCZKIN. Jak wy śmiecie?
ZDANOWSKI. Ja do pana mówię w tej chwili jak do człowieka a nie do oficera wiodącego partję... My jesteśmy głodni... kajdany są za ciasne... poraniły ręce, nogi.
ANIUCZKIN (do Unteroficera). Dać chleba w etap... wiadro wody... zdjąć kajdany... skareje! (Rozkuwają więźniów).
ZDANOWSKI. My przeziębli, czekając na dworze... coś ciepłego pozwól pan nawarzyć.
ANIUCZKIN. Ej panie Zdanowski... kto wiedzie partję ja czy pan... komu władza dana...
ZDANOWSKI. Zdana władza człowiekowi a pan się okazujesz zwierzęciem.