łaskawsza, jeśli nie dla mojej urody, to ze strachu przedemną.
PROSKURÓW. Możeby jej coś zaśpiewać i pograć na gitarze pod oknem... ot serenada! Zaczyna grać na gitarze. Zdanowska W domku staje nieruchoma... po chwili podchodzi do okna).
ANIUCZKIN (rozmarzony). Idzie do okna... igrajtie... igrajtie... Fadiej Pawłowicz... Tamara ty moja... ja twój demon... ja k’ tiebie idu.., k’ twoim objęciom... k’ ustom twoim... moja... moja... (Zdanowska zapuszcza firanki u okna).
PROSKURÓW. Wot tiebie war...
ANIUCZKIN. Igraj... igraj... eto kaprysy., Ł damskie kaprysy!
PROSKURÓW. Możet byt!
ANIUCZKIN (nagle) Ide k’ niej... nie wydzierżu... (Wpada do domku).
PROSKURÓW (rusza ramionami i przestaje grać). Nu... ładno... teraz i ja pójdę spać... pora... (Kieruje się ku drzwiom, nagle otwierają się drzwi i widać przez nie bladego jak trup Aniuczkina, który wyrzuca na śnieg dziewczynkę Zdanowskiej.
ANIUCZKIN (jak szalony z gniewu). Eto tak! eto ja k’ wam łaskawo a wy mienja... (porywa z rąk Zdanowskiej, która się ukazuje na progu, chłopca i wyrzuca na śnieg).
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/194
Ta strona została przepisana.