rennaja Sybiraczka — ja doczka i bywsza żona grubych tuzów gorodskich... ja jak za-chocze to ciebie won prognam z domu.
AKSAKÓW. Marfa Gawryłówna — za dwie godziny skończysz podpuszczać swoje histeryki, teraz zostaw nas samych.
AKSAKOWA. Mnie nie choczet sia.
AKSAKOW (biorąc ją nadzwyczaj silnie za rękę i prowadząc do drzwi). Uchodi prócz! gawarju tiebie!
AKSAKOWA (wychodząc). Wot nahał! wot bez obrazje! wot czto eto takoje! (Wychodzi. Aksakow chwilę Wstrząsa się, pociera ręką po czole, Wreszcie woła Aniuczkina).
AKSAKÓW. Zosiej Grygorjewicz — wy nikomu nie rozpowiadajcie o mojej intimnoj żyźni... Marfa Gawryłówna dobra żeńszczyna, no ona bolna, nerwy u niej krugom chodzą... A potem... wot... u was jest wpływ na nią... da... da... — ja zamietił... tak zdiełajcie proszę, żeby ona mnie teraz ostawiła w spokoju, nie miesząła, bo u mnie teraz, musi być głowa swobodna i myśl czysta. (Ściska Aniuczkina za rękę). — Ja wam to już jako druh odpłacę... (Siada przy biurku).
ANIUCZKIN. Dyrektor tiurmy mnie mówił, że dzień do dnia spodziewają się rozkazu, aby partja szła w dalszą drogę. Już