ANIUCZKIN. To może być, no — ja do więźniów moich mam także prawa... Mnie Zdanowskij przynależy i ja go mam transportować dalej. (Ściemnia się),
AKSAKÓW. Batiuszka — żądaj ty czego chcesz, a mnie ostaw tego więźnia. Da pojmij ty, ja go chcę schwytać — oplątać i schwytać... chcę go mieć swoim.
ANIUCZKIN. I ja go chcę mieć swoim.
AKSAKÓW. Na co? aby go siłą zgnieść?
ANIUCZKIN. Aby go siłą zgnieść.
AKSAKÓW. Mała rozkosz. Umiem go zgnieść. On bardzo inteligentny, on „polska intryga“ — Tak, jego intrygą zgnieść!... wot udawolstwie.
ANIUCZKIN. Dla mnie też udawolstwie takiego umnego wieść ot na rzemieniu.
AKSAKOW. Eto uż daruj batiuszka, no eto dzicz tak lubi. U mnie polirowanyj duch. Ja delikatnie, ot, jak koronka zadzierżgnąć umiem sieci... a potem całą noc myśleć, jak, co dalej. (Pochurli — prosio chytrze). A ja wam jeszcze co powiem Zosieju Grygorjewiczu! Czyn czyna poczytajet... pojmi. — Kiedyż nam dobre chwile łowić, jak nie teraz? Tam w Polsce już ucicha, rząd stłumił powstanie w guberniach północno-zachodnich... Gdy Wrócisz, nie znajdziesz sposobności odznaczyć się i znaleźć sobie do car-szprynca w górę.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/221
Ta strona została przepisana.