Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/227

Ta strona została przepisana.

AKSAKÓW. Nu sława Bogu, żyje! A teraz — proszę iść stąd i zostawić mnie w spokoju!
AKSAKOWA. Ja ujdu! ujdu! nie żełaju niczewo bolsze... ale wpiferw ja powiem prawdę, co ja zobaczyłam! Piotrze Stepanowiczu... Na twój dom Zosiej Grygorjewicz ściąga niesławę. On tu całował się z etoj triapkoj guwernerszoj...
AKSAKÓW. Z kim?
AKSAKOWA. Z etoj Zdanowskoj... On z nią w intimnem znakomstwie od dawna... i tu romany w moim domu nawodzi. Eto stydno, eto mierzost’, eto priamo nie dżentelmien a swinia tak diełajet, eto nie podchodit ruskomu oficeru a kakomu to prachwostu! (Wychodzi na prawo i zamyka drzwi).
AKSAKÓW (do Aniuczkina). Ach! eto tak? ty wlubił sia w żonę Zdanowskowo?... Czemu ty ranie tego prosto nie powiedział? My tak to intryżkoj zdiełamy, że ty Zosiej Grygorjewiczu będziesz roman z żonoj puskat... a muż będzie tymczasem w Sybirze powstanie stroił... Nu prasti... zaczem było tak niezręcznie... wsio można, tolko ostrożno... Tieper bieda!...
ANIUCZKIN. Uż późno... pozwoltie... ja ajdu... aha!... wot czto trzeba tych dwoje wariatów z mojej dawnej partji oddać do szpitala na zimę, jeżeli partja tu dłużej zostanie.
AKSAKÓW. Co? co? warjatów oddać do bolnicy? No, no, kakij wy dyplomat! Warjaty