STAŚ. Nie wuju, pan Zdanowski mówi, skoro ognie zapłoną z drugiej strony jeziora... wolność zaświta... Gdzie Mania?... (Aksaków rozbiera mu pomarańczę i daje ćwiartkę).
AKSAKÓW. A kiedy ognie zapłoną? nie mówił?
STAŚ. Ja pójdę do Mani... ja chcę się z mamą przywitać.
AKSAKÓW (nacierając). Nie mówili, kiedy ognie zapłoną?
STAŚ. Czego ty chcesz odemnie? (Przypatruje mu się). Ty nie mój wuj. Wujaszek Leon był inny. Ty masz złe oczy, choć usta się śmieją... ty jesteś zły duch... idź!
AKSAKÓW. Ale siadaj Stasiu... pogadaj ze mną spokojnie... zjemy sobie jeszcze ciastko.
STAŚ. Nie. poza tobą jest cień... cień jako wieko trumny, a ty cały jakby umarły. Za tobą jest śmierć. (Aksakow chwilę wstrząsa sie, jakby przerażony — poczem śmieję się, wzrusza ramionami i znów wraca się do Stasia).
AKSAKÓW. A kto był jeszcze wczoraj z tobą?
STAŚ. Nie pamiętam... dalecy... nieznajomi...
AKSAKÓW. Moskale?
STAŚ. Nie wiem... nie wiem... ja już pójdę...
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/233
Ta strona została przepisana.