(Wstaje niespokojnie). Ja tu nie chcę być dłużej... tu jest śmierć... ja widzę... ja czuję... tu straszno... tu weszła śmierć.
AKSAKÓW (także zdenerwowany). To uchodi prócz! wot żałobny ptak’... dziś nic z niego dobyć nie można... (Wota). Bukaszka! (Zaświeca świecę).
STAŚ (zdziwiony). Och! meble... obrazy... kwiaty!...
AKSAKÓW. Uhodi won!
STAS. Świeże kwiaty... mamy kwiaty! (Aksaków go wyrzuca do przedpokoju).
AKSAKOW. Wyrzuć go Bukaszka na ulicę! (Staś zobaczywszy Bukaszkę woła).
STAŚ. Sołdat!... boję się... będzie strzelał... ja nie chcę... ja nie pójdę dalej.., zimno!
BUKASZKA. Wasze prewoshoditielstwo — zawieść go może do domu?
AKSAKÓW. Nie trzeba, on nie ma domu... on sam sobie legowisko znajdzie. (Bukaszka wyrzuca do sieni Stasia, który ucieka. Aksaków wraca na scenę).
AKSAKÓW (sam). Powiedział, że tu jest śmierć... Głupost!... Warjat! (Po chwili). Nu gawarjat ludzie, że u warjatów dusza chora i widzi więcej i lepiej niż nasza... Jeśli on tu