No — no — Anempodist Wasiljewicz — teraz mam ryby łowić. Cztob etim Polakom Boh dał zdarowie, że oni takie okazje nam stręczą... A wot — jeślib wy bali się, że sztafeta ucieknie... to ot czem ją przytrzymać. (Wyjmuje z pugilaresu kilka stówek i wsuwa mu w rękę).
TARASOWICZ. Nu wam Piotr Stepanowicz nie można niczego odmówić. U was takie logiczne argumenta. (Chowa do kieszeni pieniądze).
AKSAKÓW. A w ostatnim razie to jeszcze napuśćcie tyfusu albo ospę. — Cała turmą zachoruje... Tylko niech Zdanowski nie choruje... On mi sam najdroższy, ja o niego troskliwy.
TARASOWICZ (śmieje się). Da, da już my go będziemy pielęgnowali.
AKSAKÓW (wesoło). Da on nasz portbonheur... No a etot durak. Aniuczkin pust’ diełajet intrygi... naplewat nam na niego. Niech czeka przykazu z Kijowa... Papirosku? — (Podaje papierosa).
TARASOWICZ (zapala). Da... niech czeka... durak! małokosos!
ANIUCZKIN (staje we drzwiach w szyneli) Zdrastwujtie!... ja k’wam po diełu.