Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/244

Ta strona została przepisana.

TARASOWICZ. Tak, można go zaraz w kazamatę zaprowadzić.
AKSAKÓW. Nie gałubczyk... Trzeba polirowanno... Delikatnie... Administracyjny porządek... da no z polirowką. Ja z nim pogadam i nie będę Piotrem Stepanowiczem Aksakowem, jak ja jemu z głębi duszy choć pół wyznania nie wydrę. Ja znam jego charakter. Jego trzeba czemś rozdrażnić do ostateczności, a wygada. Potem będę miał na czemś się oprzeć... rozumiecie?
TARASOWICZ. Ale zaczem wy obu każecie przywodzić? ja go z Makarym rozkuć każę...
AKSAKÓW (żywo). Sochrani Boh! Makar będzie mój świadek, że Zdanowski się przyznał.
TARASOWICZ. Makar z niemi w zmowie.
AKSAKÓW, My mu przyobiecamy, że mu na wiosnę uciec pozwolemy, to będzie gadał, jak my chcemy.
TARASOWICZ. Róbcie jak chcecie — ja głowę tracę. Czy unteroficer ma być w komnacie w czasie przesłuchania.
AKSAKÓW. Na co?
TARASOWICZ. Dla bezpieczeństwa.
AKSAKÓW (pokazując rewolwer). Eto mój unteroficer! A niech czterech sołdatów stoi w sieni razem z unteroficerem... w danej chwili gdy ich zawołam — niech pochwycą więźniów.