Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/26

Ta strona została przepisana.

KAZIMIERZ. I nieraz... masz stolik?
JÓZIA. Jeszczebym dla pana nie miała stolika?
1 GOŚĆ. Panno! panno... a moja musztarda...
JÓZIA. Nie mam teraz czasu — zaraz panu podam.
1 GOŚĆ (zły). Ja byłem pierwszy — mnie należy usłużyć...
JÓZIA (sadzając Kazimierza i Bogdańskiego). Proszę... tutaj — ten sam stoliczek co zawsze.
1 GOŚĆ. Panno! panno!
JÓZIA. A to nudny piernik.
KAZIMIERZ. Daj mu tę musztardę i wróć do nas, to się odczepi...

(Józia idzie po musztardę, niesie ze złością gościowi, słoik stawia na stole z impetem i wraca do stołu, gdzie siedzi Kazimierz.

MATAŁKOWSKA (do Botkina). Może pan już teraz usiądzie przy drugim stoliku...
BOTKIN. Dobrze!... dobrze!... wiem!...
MATAŁKOWSKA. Czy dziewczyna ma z panem pozostać przy stole, czy zostawić pana samego i niech kelner usługuje?
BOTKIN. Teraz dziewczyna — a potem skoro... już nie będę sam, niech kelner da nam dzienniki.