Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/275

Ta strona została przepisana.

chę mego Tonia przypomina. — (Staniszewska podaje mu fotografię). Ja nie mam ani jego grobu, ani fotografji.
STANISZEWSKA. I ja nie mam grobu mego syna — pan wie przecież, on zginął pod Horkami.., ja z ambulansem jechałam, nie wiedziałam nic, że go zabili. (Nagle w traktirze wybucha straszny krzyk i wrzawa — drzwi do traktiru prowadzące roztwierają się z trzaskiem i wypada cała masa skłębionych i bijących się mużyków, która wali się na ziemię).
WSZYSCY. Jezus Marja! (Dzieci z płaczem uciekają — Staś zbudzony biega po kątach).
ELIKANID (pomiędzy bijącymi się). Brostie, odstantie, skatiny, mierżawce!... (Dostaje butelką w łeb). Ubiwajuti karauł! karauł!
ANCYPA. Idźcie stąd precz, tu dzieci, kobiety...
JEDEN Z MUZYKÓW (pijany). Ty sam idź precz!
ELIKANID. Eto moja komnata... moi goście mogą się i tu bawić... karauł! ( Wygnańcy zbili się w jedną gromadkę po przeciwnej stronie sceny walka wre dalej).
STANISZEWSKA. Milczcie! pozabijać nas mogą!
DZIECI. Mamo! Mamo! (Wpada dwóch sołdatów i unteroficer Warłamow).
UNTEROFICER WARŁAMOW. Czto zdeś?