BRODIAGA. Każet sia... Czemu ty wczoraj nie był u Iwana nad Jeziorem?
UNTEROFICER WARŁAMOW. Nie mogłem. Karauł na mnie wypadł. Gdzie Zdanowskoj skażi — a to chce się czasem wprost odnieść.
BRODIAGA. Nie powiem, gdzie on — to moje dieło — idź do turmy — powiedz, że dzień się już zbliża.
UNTEROFICER WARŁAMOW (głośno — układnie). Prastitie Wasze Wysokobłahorodje — ja was nie uznał.
BRODIAGA. A od kuda ty mnie znać możesz durak, kiedy ja iz Peremostoka — dwieście wierst od was oddalony... no idite... (Unteraficer i sołdaci wychodzą).
BRODIAGA (po chwili). Zdrastwujtie bracia! eto ja Makaruszka przebrany za małpę sprawnika.
WSZYSCY. Witajcie!
ZOFJA. Gdzie mój mąż?
BRODIAGA. Patisze! (Biegnie do drzwi prowadzących do traktiru — przymyka je). Nie zamykajcie na klucz, ale niech jeden stanie koło drzwi! — drugi koło okna... (Żarski staje koło drzwi traktiru — Ancypa koło okna — Brodiaga idzie ku drzwiom, widać sołdata stojącego z bagnetem koło drzwi).
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/278
Ta strona została przepisana.