Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/286

Ta strona została przepisana.

ZOFJA (do dzieci). Dzieci milczcie, że tatuś jest tutaj, bo tatusia zabiją. (Brodiaga chwilkę się waha — otwiera drzwi — widzi z daleka karautowe latarki, cofa się i otwiera drzwi do traktiru — odwraca się. — W tej chwili wpada Aniuczkin, unteroficer i sołdaci).

SCENA DZIEWIĄTA.
Ciż sami — Aniuczkin — Unteroficer — sołdaci.
ஐ ஐ

ANIUCZKIN. Cztoż? bał się skończył? Poszliście już spać? (Widzi na progu traktiru Brodiagę — który czelnie patrzy na niego). Kto eto? izwinite (Rekomendując się do Brodiagi). Osip Grygorjewicz Aniuczkin... a wasza familja.
BRODIAGA (wyniośle — prawie nieodwracając się do Aniuczkina). Makar Makarowicz Makarow. A... tu prywatne mieszkanie? nie wiedział... drzwi odkryte...
ANIUCZKIN. Malcarow?
BRODIAGA. Oczeń prijatno poznać się z wami (odchodząc w traktir). Haziain: skareje... podawaj zakusku.
ANIUCZKIN. Dlaczego tu ciemno?
STANISZEWSKA. Świeca się spaliła, nie, mieliśmy drugiej.
ANIUCZKIN (świecąc latarką). Łżesz! świeca tu stoi zgaszona. Czemu wy wszyscy tacy bladzi, ha? Panie grafie! cóż pan taki hardy