Elikanid zostawił Staniszewskiej na łatę — prostuje Zdanowskiego i mówi).
BRODIAGA. Smirno bratiec! to wsio pchły na protiw Brodiagi! (W tej chwili drzwiami od traktiru ukazuje się Aniuczkin — w drzwiach od ulicy Tarasowicz i unteroficer Warłamow, za nimi tu i tam sołdaci. Aniuczkin prowadzi, a raczej wlecze Stasia Wilgockiego).
ANIUCZKIN (do Stasia). Gdzie Zdanowski, ty mówił, że był pan Zdanowski.
STAŚ WILGOCKI. Puść, nie zabijaj!
ANIUCZKIN. Nie puszczu... skazi — był Zdanowski?
STAŚ WILGOCKI. Nie wiem... zapomniałem, był... może nie był...
TARASOWICZ (we drzwiach). Puśćcie go Zosieju Grygorjewiczu... to warjat, on że nic nie wie...
ANIUCZKIN. A, teraz wam wygodnie powiedzieć, że on nic nie wie? Pust’ niech on będzie moja tajna policja... gdzie Zdanowski.
UNTEROFICER WARLAMOW (cicho do Tarasowicza). Ten w płaszczu sprawnika i jemszczyk, to Brodiaga i zdaje się Zdanowski.