Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/295

Ta strona została przepisana.

WARŁAMOW. Słuszaju wasze wysokorodje!
TARASOWlCZ. Widziałeś wczoraj Brodiagę? gdzie się kryje?
WARŁAMOW. Tu gdzieś w rozpadlinie skały — ale gdzie, wiedzieć trudno... Pewnie razem ze Zdanowskim. A w dzwony na trwogę bić każecie?
TARASOWICZ. Naturalnie! Teraz porozmieszczaj ludzi po skałach.. Szkoda że na pewno nie wiemy, jaki jest znak... warjat majaczy... gada coś o echu... Boh znajet... Jeśli się dziś nie uda — jutro znów czekać będziemy... to jedno pewne... siedlisko przewódców tutaj!...
WARŁAMOW. Da, da, wasze wysokorodje, oni się tu chowają. (Idzie Warłamow i rozmieszcza sołdatów w zagłębieniach skał).
TARASOWICZ. Wot poślednia stawka? (Do Warłamowa). Ty za swoich sołdatów odpowiadasz?
WARŁAMOW. Jak za siebie i za was wasze wysokorodje.
TARASOWICZ. Gdzie warjat?
WARŁAMOW. Biega znów po ścieżynie... Cyt!... ktoś idzie... Wasze wysokorodje.... to kroki sołdatów.
TARASOWICZ. Schowaj się! (Warłamow kryje się).