ANIUCZKIN. Skąd wy wiecie?
TARASOWICZ. Całe miasto wie... Marfa Gawryłówna Aksakowa o tem tylko mówi... Eto prawda?
ANIUCZKIN (z nagłym szalonym wybuchem). Da! da! ja ją kocham, ja proch całuję, po którym ona idzie — ona dla mnie jak ikon, jak przeczysta... we mnie serce nie serce, a pożogą dusza mi się pali — oczy krwią zachodzą... ona mnie nie chce! — nie chce! pluje czto za mną. (Pada na ziemię i rycząc z płaczu tarza się po skale). Ja jej chcę! żywa czy martwa... trupa będę całować, krwią moją ją obmyję... o! o! o!
TARASOWICZ. Nu, ładno, uspokójcie się, powiedzcie mi lepiej, co wy właściwie teraz chcecie zrobić z jej mężem. Powieść go dalej — czy...
ANIUCZKIN (gwałtownie). Ja chcę go zabić! Dopóki on żyw, ona mu będzie wierna... jak on będzie trup — ona ostanie się sama, wróci do kraju... ja ją dognam — włóczyć się będę za nią, jak pies — cień jej całować — wyć pod jej oknami — ona się zlituje. (Zrywa się), Sołdaty! szukajcie po skałach — on tu musi być!...
TARASOWICZ (do sołdatów). Padażditie! (Do Aniuczkina). Pozwólcie sobie jedno powiedzieć Zosiej Grygorjewiczu... Ja prawie wiem, gdzie jest Zdanowski. Do tej chwili mnie szło o to, żebyście go pojmali, ale bunt
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/298
Ta strona została przepisana.