Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/300

Ta strona została przepisana.

skiego — przez dwie godziny... przez godzinę... niech on wywoła powstanie buntu danym znakiem — a ja potem oddam go w twe ręce.
ANIUCZKIN. Niet... niet...
TARASOWICZ (gwałtownie). Ty pamiętaj, że on już raz tobie wymknął się z rąk. Ja to zrobiłem.
ANIUCZKIN. Kiedy? kiedy?
TARASOWICZ. W chacie Elikanid... Pomnisz? Tot peremesławski isprawnik, którego ja druhem nazywał.
ANIUCZKIN (z krzykiem). Ach! eto wy?
TARASOWICZ (hardo). Nu czto? czy ja winien? ży wy przez miłość krugom durak? (Po chwili). Wy widzicie, że ja z moim umem więcej mogę, jak wy z waszym tiemperamentem. Ja teraz tak samo wywiodę Zdanowskiego i Brodiagę pod waszym nosem ze skał, jak z traktiru u Elikanida. Lepiej więc zgodzić się na mój układ. Czekajcie godzinę, ja rękę w ogień włożę, że czut, czut powstanie wybuchnie... A potem Zdanowski wasz — tolko za niego wy mnie oddacie Brodiagę i resztę zesłańców Polaków. Ja ich dowódcami powstania na raporcie zrobię i administracyjnym porządkiem dwóch, albo trzech powieszę. Zgoda?
ANIUCZKIN. Weźcie sobie całą bandę — tolko ostawcie ją i jego...