ANIUCZKIN. Zdanowski! jeśli sam dobrowolnie nie oddasz się nam w ręce — zastrzelę twoją żonę...
ZOFJA (mimowoli, czując zimno lufy na skroni). Mężu! ratuj!
ZDANOWSKI (z daleka). Oto jestem! (Słychać w oddali dzwon na trwogę, na brzegach zaczynają się zapalać światła).
STAŚ WlLGOCKI (na skale). Gdy ognie zapłoną — Sybir powstanie!
TARASOWlCZ. Wybuchło! Wybuchło! Sława Tiebie Hospody! — Sołdaci za mną! (Sołdaci rzucają się za wybiegającym Tarasowiczem — Brodiaga wyrwał się im i chciał uciec — sołdaci Aniuczkina biją go kolbami, ale nie wiążą i nie pozwalają mu odejść).
ZDANOWSKI (pojawia się na brzegu, Aniuczkin odtrąca Zofję, która stacza się po skałach na dół i biegnie do dziecka, które złożone płakało na przodzie sceny).
ANIUCZKIN. Ty! ty! wreszcie cię mam! wreszcie cię trzymam! (Sołdaci chwytają Zdanowskiego i ściągają go naprzód sceny). Rozstrzelać!
ZOFJA ZDANOWSKA (do Aniuczkina). Litości! łaski!
ZDANOWSKI. Nie bój się Zofjo... (Wskazuje na sołdatów) strzelać do mnie nie będą! Oni wiedzą... ja chcę ich dobra... ja chcę ich wywlec z nędzy, z chłosty, z poniżenia...
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/309
Ta strona została przepisana.