Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/36

Ta strona została przepisana.

2. GOŚĆ. Hej stary! zagraj co — z jakiej operetki!
1. GOŚĆ. E! do djabła z operetką — grajcie sobie, co chcecie, ale tego słuchać nie będę.

(Gwar wzrasta).

MATAŁKOWSKA (do kasjerki). Proszę nie spać! Uśmiechać się do gości!
KASJERKA. Kiedy mam twarz spuchniętą.
MATAŁKOWSKA. Także się panna z tą fluksją wybrała.
KASJERKA. Tutaj takie przeciągi.
MATAŁKOWSKA. A czemu ja mam gębę prostą? bo znam swój obowiązek i zanadto gości szanuje, żebym z podwiązaną twarzą za bufetem siedziała. Jak mi panna jeszcze raz spuchnie, to oddam kaucję i proszę się wynosić z interesu.. Ja mam dzieci i... (do pierwszego gościa, który podchodzi do bufetu). Pan dobrodziej smirnówki, czy angielskiej gorzkiej... a może śliwowicy?...
1. GOŚĆ. Ja tu ze skargą — te panie kelnerki, to tylko szast prast — a usługi żadnej. Musztardy mi dała, ale pusty słoik, o! niech pani osądzi... (Wpycha pod nos Matałkowskiej słoik).
MATAŁKOWSKA. Panie łaskawy — ja moje kelnerki dobrze tresuję i goście sobie je bardzo chwalą.