Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/37

Ta strona została przepisana.

1 GOŚĆ. Może młodzi, ale starzy to nie.
MATAŁKOWSKA. Co pan chce — młodość do młodości ciągnie...
1. GOŚĆ. A do stu tysięcy djabłów, napisz pani, że tu tylko młodym usługują... (Odchodzi rozłoszczony).
KLOCIA (pomiędzy grupą gości przy drzwiach). Może podać szampana?
GOŚCIE. Nie! Nie!
KLOCIA. Micret-żen... po 3 ruble... Jak Bozię kocham, panowie się nie zrujnują.

SCENA DZIEWIĄTA.
Ciż sami — Nikiforof — Agafonof — Strełkof
ஐ ஐ
(wchodzą w szynelach pijani — Nikiforof, kornet od dragonów w długim szynelu, w białej czapce bez daszka — skrzyżowane rzemienie białe na piersiach od szabli, ale jest bez szabli, ładny, młody, wysoki — buty i duże dzwoniące ostrogi. — Agafonof, niemłody, typ tatarski, mundur piechoty warszawskiego pułku. — Strełkof, młody, bardzo brzydki, włosy na jeża, ogolona twarz, zgrabny, mundur konnej artylerji. — Wchodzą z szumem i hałasem, przechodząc kłaniają się na prawo i na lewo gościom i przesuwając się pomiędzy stołami powtarzają „Pardon — winowat — izwinitije“).

JÓZIA (biegnąc na ich spotkanie). Dzień dobry panom oficerom!
KAZIMIERZ (do kolegów). Wstańmy i chodźmy! Oni są już pijani — lepiej się nie narażać.