Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/38

Ta strona została przepisana.

MARJAN. Ani myślę.. cóż oni mogą chcieć od nas... nie zwracajmy na nich uwagi...
KAZIMIERZ. Pamiętaj, że walka nierówna.
MARJAN. Ja też walczyć nie myślę. Skończę swój kotlet, zjem kawałek sera i pójdziemy gdzieindziej na czarną kawę.
KAZIMIERZ. Chciałem odprowadzić Józię.
MARJAN. Odprowadzisz ją jutro... zresztą ona teraz zajęta — nie ma czasu.

(Oficerowie zajęli stół środkowy).

JÓZIA (do Strełkofa). Ma pan oficer zielone?
STREŁKOF. Zabył...
JÓZIA. To pan przegrał.
STREŁKOF. Tamu ja rad.
NIKIFOROF. Panna! a daj panna co pić.
JÓZIA. A co?
NIKIFOROF (b. pijany). Szampańskoje —