Mam w sobie cały zapas życia i nadziei... Czy mi pani pozwolisz usiąść koło siebie?
ANNA. Usiądź pan — i ja lubię mieć pana obok siebie, tembardziej dzisiaj.
BOGDAŃSKI. Dlaczego dzisiaj?
ANNA. Sam pan mówiłeś, że czujesz się dzisiaj rzeźwiejszym i pełnym nadziei.
BOGDAŃSKI (siadając obok niej). Czy pani dziś zwątpiłaś?
ANNA. jestem przedewszystkiem kobietą, a więc wpływy zewnętrzne działają na mnie z podwójną mocą. — Dziś nietylko, że jestem smutna, ale...
BOGDAŃSKI. Dlaczego pani urwała? Czy ja nie zasługuję na pani zaufanie?
ANNA. Cóż za pytanie!... Jesteś pan moim najlepszym przyjacielem — po Kazimierzu.
BOGDAŃSKI. A — tak! po Kazimierzu.
ANNA (z uśmiechem). Nie możesz pan chcieć, aby było inaczej. Mój przyszły mąż musi być najlepszym przyjacielem moim.
BOGDAŃSKI. Chcesz go pani zanadto hojnie obdarzyć. Oddaj jemu swą miłość — mnie przyjaźń.
ANNA. Nie, nie. W miłości nie pojmuję jakiegoś wyjątku. Miłość musi koncentrować w sobie wszystkie uczucia. Jestem pewną, oh! najpewniejszą, iż Kazimierz kocha mnie
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/48
Ta strona została przepisana.