Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/52

Ta strona została przepisana.

za długo w nocy siedzimy. Zaproponowałam jej, że się przeniesiemy do pokoju Kazimierza, który jest od nas oddzielony tylko kurytarzem. Lecz poczciwa pani Korbiel znalazła, że to będzie nieprzyzwoicie i wolała już z rezygnacją oddać nam w posiadanie jadalny pokój.

SCENA DRUGA.
(Ciż sami — Marta, młoda, ładna dziewczyna, wbiega osypana śniegiem do przedpokoju i tam strzepuje ze siebie śnieg śmiejąc się).
ஐ ஐ

MARTA ( w przedpokoju). Święty Marcin! Święty Marcin na białym koniu przyjechał!
ANNA. Maciu! — co robisz — wszystkie ubrania zamoczysz.
MARJA (j. w.). Święty Marcin! Święty Marcin! (wpada). Patrz na moją grzywkę — posypana brylantami! ho! ho! topi się — będę ładnie wyglądała. Pójdę i zafryzuję się. Dzień dobry panu!... wiesz, ślisko na ulicy — przewróciłam się — tu pod samym domem — jakiś oficer mnie podniósł i mówi: „madmoisels wam niczewo nie słuczyłoś?“ — a ja jemu: „niets gaspadins pałkowniks...“ I szust do bramy... A on został przed bramą. No... idę do swego pokoju. Kazio wrócił? nie? miał być o siódmej! A! macie tu sucharki! hi! hi! podusiłam je, padając i farba się z niemi zmięszała;.. Ja zaraz przyjdę... (wybiega na prawo, rzucając na stół pakiet z sucharkami i kilka