KAZIMIERZ. Nie... tylko... (urywa), jeszcze niema nikogo?
BOGDAŃSKI. Jestem ja i twoja siostra.
KAZIMIERZ. O! wy się nie liczycie — wy jesteście domowi. Gdzież Macia? Dostałem list z domu — od mamy — chciałbym go jej przeczytać.
ANNA. Macia jest w swoim pokoju — zaraz ją zawołam.
KAZIMIERZ. Zaczekaj jeszcze chwilkę. Czy pani Korbie! jest u siebie?
ANNA. Tak.
KAZIMIERZ. Muszę z nią pomówić. Chciałbym bowiem powiedzieć jej, że od piętnastego wyprowadzam się...
ANNA. O... (po chwili). Czy i Macię zabierzesz ze sobą?
KAZIMIERZ. Nie — Macia niech mieszka obok ciebie, jak dawniej. Ty jedna umiesz przemówić do jej rozsądku... Ja zaś wyprowadzam się — bo... bo... zresztą mam powody.
ANNA (kładąc mu rękę na ramieniu). Nie pytam o nie. Wierzę.
KAZIMIERZ (całuje ją w rękę). Dziękuję. Jesteś dobrą i wyrozumiałą.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/54
Ta strona została przepisana.