Ta strona została przepisana.
SCENA CZWARTA.
Ciż i Pani Korbiel. (35 letnia kobieta, ubrana skromnie, ze szczoteczką do czyszczenia lamp i ściereczką, w fałdach jej sukni kryje się mała dziewczyna, skromnie odziana i na chwilę od matki nie odstępuje).
ஐ ஐ
PANI KORBIEL. Dobry wieczór państwu! Ach, ta Magdalena — zapaliła lampę i szkiełka nie oczyściła...
ANNA. Ja oczyściłam...
P. KORBIEL. Ale z pewnością rezerwoaru nie obtarła — państwo pozwoli? ja otrę... Dziunia, nie plącz mi się pod nogami... państwo pozwoli? (obciera lampę).
BOGDAŃSKI. Pani pozwoli — ja panią wyręczę.
P. KORBIEL. Gdzie zaś? Pan mężczyzna — to babska robota.
KAZIMIERZ. Pani Korbiel — mam pani powiedzieć dwa słowa.
P. KORBIEL. Proszę pana... ale może pójdziemy do kuchni, bo tam dzieciom narządziłam herbatę, a chłopcy zaczęli się bić, gdy wychodziłam, więc... państwo daruje...
KAZIMIERZ. Dobrze — dobrze — ja z panią pójdę... (wychodzą).