Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/75

Ta strona została przepisana.

BOTKIN (pochylony nad Magdaleną). Jak się nazywacie? jak?
SŁUGA (sługa zanosząc się od płaczu). Magdalena Bobek.
BOTKIN. Panowie i panie, proszę nie utrudniać mi położenia. Proszę dobrowolnie oddać ten papier, bo będę musiał nakazać rewizję osobistą. To wielka nieprzyjemność, zwłaszcza, dla pań — niech się panowie zastanowią i unikną... ja czekam (milczenie — gniewnie). Taki upór to tylko dowodzi śmiesznej głupoty. Ten papier się znajdzie, bo ktoś z państwa musi go mieć przy sobie! (do żandarmów). Wy wsio osmiotrieli — wiezdie?
1. ŻANDARM. Tak toczno, wasze wysokobłagorodje.
BOTKIN. Wziat! wieszczi służanki!
1. ŻANDARM. Słuszajus wasze błagorodje.
KULTIAPKIN (wynosi z pokoju jinny tłumoczek z książkami). Eto iz etoj komnaty.
BOTKIN. Położy w miestie.
1. ŻANDARM. Słuszajus wasze błagorodje.
BOTKIN. Więc panie i panowie nie chcą dobrowolnie wydać mi wiadomego papieru. Bardzo dobrze — prekrasno!... (do Agafonowa). Liczno!
1. ŻANDARM. Wołosy?