Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/77

Ta strona została przepisana.

SŁUŻĄCA. I ja mam iść? O Jezu, a gdzie mnie panowie wlokom? Panowie mnie powieszono!...

(Dzieci płaczą).

P. KORBIEL (z płaczem). Panie generale! zlituj się! ja matka! ja nie mogę... może i u ciebie są dzieci!...

(Żandarmi wolno wyprowadzają wszystkich. Anna wysiłkiem wyrywa się i biegnie do Kazimierza, którego chwyta za rękę i mówi doń gorączkowo, cicho).

ANNA. Daruj! przebacz! sądziłam cię niesłusznie! Tyś pracował dla sprawy... dzięki ci... (całuje go w rękę).
BOTKlN. Waźmitie jego prócz! (Żandarmi uprowadzają Annę i wszystkich).
BOTKIN. Gdzie Kultiapkin? (stary żandarm Wychodzi na środek i staje w pozycji służbowej). Ty żenat?
KULTIAPKIN Tak toczno, wasze wysokobłagorodje.
BOTKIN. U tiebia ditja jest?
KULTIAPKIN. Tak toczno wasze błagorodje — wot — toże takije malczyki — w kostromskoj gubernij...
BOTKIN. Prekrasno! (do p. Korbie!). Ten żandarm zostanie się przy dzieciach — on im rano da jeść i w południe także. On żonaty. (do żandarma). Wot tiebie diengi na kuszanje dla rebiat...