Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/90

Ta strona została przepisana.

HORN. Pani syn był szpiegiem prawdopodobnie płatnym...
WIELHORSKA. Oh!
HORN. I dobrze płatnym.
WIELHORSKA. Panie generale — zastanów się pan sam! Mój syn zapracowywał się — dawał korepetycje, robił korekty w jakiemś piśmie. Utrzymanie mojej córki, choć jeszcze dziecka, kosztowało trochę — chcieliśmy ją wykształcić jako tako, ażeby sama zarabiała na siebie cokolwiek. Ja tam we Włocławku bardzo, bardzo biednie żyję... robię kwiaty — ale dobrze nie umiem i oczy mam słabe... Skądże więc te pieniądze? — pomyśl pan, — my biedni...
HORN. To do mnie nie należy. Niemcy swoim agentom dobrze płacą.
WIELHORSKA (nagle). Niemcy? to dla Niemców? Ależ mój syn nienawidzi jeszcze więcej Niemców, niż was! (chwila milczenia). Przepraszam, panie generale.
HORN. Pani nam i sobie możesz oddać dużą przysługę. Pani się musisz zobaczyć z synem i... namówić go, aby nam powiedział, skąd brał plany, kto mu je przysyłał... On musi mieć wspólników — to nie ulega kwestji. Jeżeli pani potrafi go skłonić, żeby nam wszystko powiedział, kto wie?... może... (milczenie). Pani milczy?