Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/91

Ta strona została przepisana.

WIELHORSKA. Za ciężki pan generał kładzie na mnie obowiązek.
HORN. Dlaczego? Pani matka potrafi do niego przemówić, popłakać, poprosić. Trzeba mu wiedzieć, że pani się zostanie sama jedna, że pani będzie ciężko, że pani żle już widzi... tak trzeba gadać, żeby coś z niego wydobyć... A zresztą to już pani rzecz. Umiecie dzieci swoje namawiać do złego, potrafcie teraz je wyratować... Niech się syn pani przyzna, a... my... już mu to jako folgę policzymy... może — ja sam nic nie obiecuję... Słyszy pani?
WIELHORSKA (cicho). Słyszę.
HORN. Ja dam rozporządzenie, żeby zaraz panią powiedli do cytadeli — do syna — pułkownik Korniłof będzie obecny przy rozmowie. Niech pani pamięta, że syna pani, a może i córkę czeka Syberja, a jakby pani chciała pojechać za niemi, to na nic, bo oni i tam będą w zamknięciu... Skończyłem!
KORNIŁOF (do Horna). Ja mam jeszcze dwa słowa powiedzieć panu generałowi.
HORN (opryskliwie) W czem sprawa?
KORNIŁOF. Chciałem kogoś przesłuchać wobec pana generała.
HORN. Czasu nie mam.
KORNIŁOF (z naciskiem, ale silnie). Pan ge-