Ta strona została przepisana.
nerał czas mieć musi. To właśnie w... tej (wskazuje na Wielhorską) sprawie.
HORN. Proszę odprowadzić panią na dół i proszę się wrócić tu na górę. Tylko prędko (do Wielhorskiej). Pani może teraz dużo — niech pani nie warjuje — nie wmawia w siebie, że pani obowiązek to i to... Niech pani tylko zrobi, co obowiązek matki każe.
(Wielhorska się kłania i nagle wybucha cichym, stłumionym płaczem).
WIELHORSKA. Przepraszam... żegnam pana generała.
HORN. Pani mi jeszcze nic nie przyrzekła... pani mi nic nie obiecała...
WIELHORSKA. Ja nic... ja nic nie mogę — ja przepraszam pana generała.
(Łkając cicho, wyghodzi — za nią Korniłof)
SCENA PIĄTA.
(Horn sam — później Korniłof. Horn chodzi po sali zamyślony — na fortepjanie w przyległym pokoju grają „Razdieli sa mnoj ty dolju“. Horn siada na fotelu i mówi kilkakrotnie do siebie: „da! da! potem zaczyna w zamyśleniu gwizdać melodje. — Ściemnia się. — Korniłof wchodzi).
ஐ ஐ
HORN (budzi się z zamyślenia). To wy, Piotrze Pawłowiczu?
KORNIŁOF. Ja.