Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/93

Ta strona została przepisana.

HORN (siedzi). Co mi macie do powiedzenia? Mówcie prędko — mnie strasznie newralgia dokucza. Cóż? Hę?
KORNIŁOF. Ja panie generale Dowiem panu krótko moje zdanie w sprawie Wielhorskiego. Ja rękę w ogień włożę, że on i ci wszyscy ludzie są niewinni.
HORN (zrywając się). Wyście z rozumu zeszli Piotrze Pawłowiczu. Dowód jest na miejscu... złapany... czegóż więcej trzeba?
KORNIŁOF. To dowód materjalny, ale nie moralny.
HORN (z gniewem). Wy Piotrze Pawłowiczu chcecie być zawsze mądrzejszym odemnie, od wszystkich, od całej żandarmerji. Wy powinni byli w filozofy pójść, a nie w żandarmy... Cóż? papieru z planem niema? co?
KORNIŁOF. Jest.
HORN. A nie do niego przyszedł?
KORNIŁOF. Tak.
HORN. Nu i co jeszcze?
KORNIŁOF. Ale ten papier z planem mógł przyjść pocztą tak samo do mnie, jak do Wielhorskiego, tak samo do pana generała. Papier cierpliwy — on pójdzie tam, gdzie go poślą...
HORN. Wy głupstwa gadacie. Przyciśnijcie tylko tego Wielhorskiego, a on się do