HORN (z oczyma przymkniętemi). Piotrze Pawłowiczu!
KORNIŁOF. Słucham, panie generale.
HORN (j. w.). Ty mówisz, że oni niewinni.
KORNIŁOF. Ja nic nie mówię, panie generale.
HORN (j. w.). Hm! czort wie... Kogo to chciałeś w tej sprawie przesłuchać przy mnie?
KORNIŁOF. Oh!... dziewczynę z jednej restauracji. Chciałem światłego sądu pana generała w tej sprawie. Przytem pan generał ma potęgę wzroku, której ja nie mam — a taka potęga działa bardzo w badaniu.
HORN (zadowolony). Tak! tak! ja wiem — ja mam rysi wzrok.
KORNIŁOF. Więc pan generał jest tego zdania, że należy przesłuchać tę kobietę?
HORN. Nu... tak...
KORNIŁOF. I pan generał każe mi być obecnym przy tem przesłuchaniu?
HORN. Możesz pan zostać.
KORNIŁOF. Choć namyśliwszy się — to wszystko zbyteczne. Wielhorski musi być winny, bo dowód jest..
HORN. Nu — tak co, że jest?
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/95
Ta strona została przepisana.