Ta strona została przepisana.
KORSKI. Na co pani oczekuje?
JADWIGA (j. w.).). Jeszcze nie wiem — ale jestem przecież pewna, że tam w oddali spełniło się coś strasznego, coś co jest bezpośrednio z mym losem związane (po chwili). Pragnę pozostać samą!
KORSKI. Rozumiem!
(kłania się z daleka, chwilę patrzy na nią i cicho wychodzi drzwiami od przedpokoju. Słychać jak zamyka za sobą drzwi do sieni. Wszystko milknie. Jadwiga siedzi jak martwa pod światłem lampy. Służąca przechodzi do sypialnego pokoju, niosąc karafkę z wodą. Wraca, niosąc lichtarz z wypaloną świecą. Idzie do kredensu, wyjmuje świece i zaczyna jedną oprawiać w lichtarz. Służąca zapala świecę i stawia na kredensie, bierze lampę — przygląda się, że niema nafty i mówi).
SŁUŻĄCA. Lampa gaśnie. Ja doleję... (nadsłuchuje). Pan idzie, proszę pani!
(służąca idzie do kuchni. — Głos Ryskiewicza w kuchni).
SCENA SZÓSTA.
RYSKIEWICZ. JADWIGA.
ஐ ஐ
(Jadwiga podnosi się z krzesła i wyprostowana z oczyma wlepionemi we drzwi czeka wejścia Ryskiewicza. Gdy ten wchodzi, zatrzymuje się przez chwilę, tak go wzrok Jadwigi przeraża. Ryskiewicz jest blady i trochę zmieszany — chwilowe milczenie).
JADWIGA. Co się stało?
RYSKIEWICZ (opryskliwie). Co się miało stać, nic się nie stało.