JADWIGA (do służącej zmieszana). Podnieś story!
ANTONIEWSKI. No więc o co chodzi? — Mów prędko, bo niemam wiele czasu...
JADWIGA (zmieszana). Tak?... a jakie ojciec ma zajęcie?
ANTONIEWSKI. To już moja rzecz... o co ci idzie?
JADWIGA. Niechże ojciec siada.
ANTONIEWSKI. Miałaś mi coś pilnego do powiedzenia. — Sądzę, iż rzeczywiście jest to coś nader ważnego, że zamiast przyjść do nas, jak to było wskazanem, kazałaś mnie, ojcu, przychodzić do siebie.
JADWIGA. Przepraszam ojca za to, że go trudzę.... działałam pod wpływem chwili.
ANTONIEWSKI. Dziecko względem rodziców nie powinno działać nigdy pod wpływem chwili.
JADWIGA. Mnie się zdaje przeciwnie. Tylko taki czyn może być rzeczywiście szczery. (odgarnia gorączkowo włosy z czoła). Nie o to jednak chodzi.
ANTONIEWSKI. Może masz długi? — Z góry uprzedzam, że nie zapłacę.