Ta strona została przepisana.
dla mnie jedna z najcięższych chwil w mem życiu.
(wychodzi).
KORSKI (zatrzymując się, mówi do Jadwigi, która stoi zamyślona). Czy pozwoli mi pani wrócić dziś pod krąg naszej lampy?
JADWIGA (po chwili). Powiedziałam już panu, że gdy zamrze we mnie wszystko — pozwolę panu przyjść i zająć dawne miejsce.
KORSKI. A więc?
JADWICA (podając mu rękę). Przyjdź pan. Będę czekała. —
KORSKI (całując ją w rękę). Dziękuję pani! Pamiętaj jednak, że na grobach rozwijają się najcudniejsze kwiaty. — Po za bramą cmentarną znaleźć można cuda barw i kształtów. Wśród tych kwiatów czekają umarli, aż się dopełni...
JADWIGA. Co? na co czekać mogą umarli?
KORSKI. Na — przeznaczenie!
(wychodzi wślad za Antoniewskim. — Jadwiga pozostaje sama. Chwilę stoi nieruchoma pod wrażeniem słów Korskiego — wreszcie z całą siłą woli odrywa się od miejsca, idzie do kredensu — pakuje srebro do koszyka, w który Antoniewska ułożyła koszyki — niesie koszyk do kuchni i podaje przez drzwi służącej).
JADWIGA. Odniesiesz to do starszej pani!
(wraca na scenę — za sceną słychać jak kucharka stuka rondlami i przelewa wodę. Jadwiga siada przy stole i powoli opuszcza głowę na kant stołu. Zaczyna się za sceną siekanie mięsa — Jadwiga siedzi nieruchoma, ręce jej zwisły bezradnie).
Kurtyna wolno spada.