Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/158

Ta strona została przepisana.

DAUMOWA (wzdycha). To też to... właśnie... to...
HISZOWSKA podchodzi do łóżka Stefki). Jedno tylko... tak to wszystko w jednym pokoju. Moja pani Żelazna, tu jest jedna izba?
ŻELAZNA. Jedna... I tak co to kosztuje... to...
HISZOWSKA. Więc i ten młody człowiek także tutaj?
ŻELAZNA. Jaki młody człowiek?
HISZOWSKA. No... sierotka...
ŻELAZNA. A, Kulesza! A no tak!
HISZOWSKA. To jakoś...
DAUMOWA (bierze parawan rozkłada). Zaraz to zaaranżerujemy. Tu jest parawanik. Trochę podarty... To my tu przyślemy wollatlasu parę metrów...
HISZOWSKA. Tak, wollatlas! nieprzezroczysty...
DAUMOWA. I pani Żelazna będzie łaskawa kazać obić parawanik i pilnować... żeby zawsze... tego...

(rozsuwa ręce nad łóżkiem Maliczewskiej, jak anioł stróż).

ŻELANZA. Dobrze, dobrze.
DAUMOWA. No zostańcie z Bogiem pani Żelazna — dziękujemy za chlebuś.
HISZOWSKA. A pannę Maliczewską opiece polecamy.