Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/19

Ta strona została przepisana.

JADWIGA. Nie — jeszcze trochę!... (siada na krześle — opiera się o mały stolik od robótki i zasłania oczy jakby chciała odosobnić się od światła).

SCENA TRZECIA.
TEŻ — RYSKIEWICZ.
ஐ ஐ

RYSKIEWICZ (rosły, silny mężczyzna, czerwony i zdrów — wchodzi W szlafroku i w pantoflach, niesie gąbkę ogromną, mydło i ręcznik włochaty, przez plecy przerzucony). Kasia!... zabieraj gąbkę, mydło odnieś do sypialni, a ten ręcznik wysusz przy piecu, no!... (rzuca jej ręcznik na głowę, potem kładzie się na sofę i czyści paznogcie).
SŁUGA. Zapalić w piecu?
RYSKIEWICZ. Możesz nie palić. Ja i tak wyjdę! A na drugi raz, żeby mi woda była cieplejsza i więcej — słyszysz!... a jak zapomnisz o szlafroku i pantoflach, to no!... (sługa wychodzi — milczenie — ściemnia się).
RYSKIEWICZ (lokując się wygodnie na sofie) A... żeby mi więcej tego... Szydełkiewicza nie wpuszczać!... (po chwili) Złodziej! wyzyskiwacz!... (milczenie) Ha!... no..,! tak!... (przewraca się na sofie).
SŁUGA (ukazuje się we drzwiach z latarką). Proszę pani — może pójdziemy po węgle do piwnicy?
JADWIGA (nie ruszając się). Później.