FILO. Panowie! Pijmy za zdrowie pani domu i jej jutrzejszego powodzenia!
STEFKA. To już od was zależy! (trąca się z nimi) Michasiowo! Kanapki! (Michasiowa podaje znów tackę) — Doprawdy że panowie mogą mnie na nogi postawić.
1 KOLEGA, już my to urządzimy. Sprawimy Pani klakę pierwszej klasy.
STEFKA. Tylko żeby znów nie za dużo.
FILO (zarozumiale). My już mamy wprawę.
STEFKA. Tak — z amatorstwa.
FILO. Spodziewam się. Tylko my byle komu nie urządzamy owacji.
1 KOLEGA. Z pewnością.
STEFKA (biegnie do drzwi — i woła) Kanapki! (przezedrzwi wysuwa się ręka Dauma w rękawie od koszuli z tacką kanapek). Proszę panów jeszcze! i wina... trochę!... teraz ja za panów zdrowie! Niech żyje moja klaka! któryś brzdąknął na gitarze). Wino! muzyka!... taniec!... wesołość!... Boże! jak mi dobrze! jak mi czegoś dobrze!
FILO. Pani jest cudna!...
STEFKA (śmiejąc się). I pan także.