FILO. Taka pani była przed chwilą wesoła.
STEFKA (wzdychając). No cóż? Chwila do chwili niepodobna.
FILO. Tem lepiej. Rozmaitość. Jak łąka kwietna. Aż się śmieje.
STEFKA. Tak... panu...
FILO. A pani?
STEFKA. Och! mnie!...
FILO. Cóż pani brak? Pani młoda, śliczna — artystka — tylko się śmiać. Pani jeszcze nic nie przeszła... ja... to co innego.
STEFKA. Właśnie.
FILO. Na lata to ja młody. Ale co ja już przeszedłem. Właściwie ja jestem starcem.
STEFKA. E! to taka moda tak mówić.
FILO. Ja jestem po nad to... Niech Pani nie będzie smutna.
STEFKA. Tak na rozkaz?
FILO. Tak — na prośbę.
STEFKA. A co Panu na tem zależy?
FILO. Bo mnie zaraz tak smutno jak pani pogasiła w oczach światełka. Takie pani miała cudne oczy kiedy pani tańczyła walca.
STEFKA. Ba! żeby to można całe życie tańczyć walca.
FILO. Można... w przenośni! Takie upojenie, taka radość to może trwać całe życie.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/195
Ta strona została przepisana.