Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/196

Ta strona została przepisana.

STEFKA. A potem taki smutek...
FILO. Co tam myśleć co potem? Dziś do nas należy! Niech żyje dziś — Jaka pani cudna!...
STEFKA. Ciągle Pan to powtarza.
FILO. Bo inaczej nie mogę. A ja to już od Bóg wie kąd tak za Panią... jeszcze jak Pani mieszkała w tej suterenie...
STEFKA. A to Pan mi kwiatki przez Kuleszę dawał?
FILO. Ja!
STEFKA. Ja nie wiedziałam, bo on nigdy nie powiedział od kogo, tylko że od „kolegi“... ani się pan pod wierszami nie podpisał. Ja nawet niewiem jak się Pan nazywa?
FILO (z uśmiechem). Ja się nazywam... wiosna!

(chwila milczenia — Stefka powtarza cicho „wiosna“ — a potem z wdziękiem).

STEFKA. Ale tak — naprawdę?
FILO (po chwili). Januszkiewicz.
STEFKA. A na imię. Tak w domu jak na Pana wołają. Mama Panowa?
FILO. Mamusia? Filo...
STEFKA. To tak jak w Balladynie...

(wchodzi Michasiowa).

MICHASIOWA. Proszę panienki?
STEFKA (jak ze snu). Ach!... czego?...