Ta strona została przepisana.
jest ogromny i skacza przed Daumem). Oto surdut ekscelencji! oto surdut!...
DAUM (j. w.) Proszę oddać — muszę iść teraz kupować drugie przyjęcie, bo prawie nic się nie zostało.
(Stefka zdejmuje surdut podaje go z przesadą Daumowi).
STEFKA. Ale kanapki były ef... ef...
DAUM. Zaraz wracam! proszę nie zakładać łańcucha.
STEFKA. Niech Bóg prowadzi! będę tęsknić.
Daum wychodzi — Stefka biegnie do niży i zaczyna się szybko przebierać z sukni w szlafroczek jasny genre kimono. Śpiewa walca Metressa — wchodzi Michasiowa, sprząta.
STEFKA. Kto tam?
MICHASIOWA. Ja!
STEFKA. Co? ładny ten chłopak co ostatni poszedł.
MICHASIOWA. Takie to się nie liczy.
STEFKA (w niży śmieje się). A to dlaczego?
MICHASIOWA. Bo Stefka to albo jakiego grzyba — albo takie coś co ma mleko pod nosem wynajdzie.
STEFKA. No to się wyrówna.
MICHASIOWA. Właśnie.
STEFKA. E! nie truj mnie! Znów się nadąsałaś? Nieznośna jesteś. Wyrzucę cię.
MICHASIOWA. Właśnie.