cicho). Idź przed bramę i jakby stary szedł, to mu powiedz niech sobie pospaceruje gdzie i nie lezie jeszcze na górę! — Proszę Pani — już jesteśmy same, (za Michasiową) ja zamknę za tobą drzwi kuchenne.
STEFKA. Jestem!
DAUMOWA (trochę stropiona). Pani jeszcze bardzo młoda.
STEFKA (śmieje się). Nie — to złudzenie optyczne.
DAUMOWA. I bardzo wesoła?
STEFKA. Dlaczego miałabym być smutna?
DAUMOWA. No... każden ma przyczyny do smutku. Usiądźmy! dobrze.
STEFKA. O tu, na szeslągu... to jeszcze najpewniej.
DAUMOWA (siada na szeslągu). Panią pewnie dziwi co ja tu robię. Otóż — powiem pani, że się panią bardzo interesuję.
STEFKA. A dlaczego?
DAUMOWA. Widzi pani — jest nas kilka kobiet, dam właściwie, myśmy zawiązały takie Stowarzyszenie.
STEFKA (siada ostrożnie na krześle). Aha! panie zbierają składki. Ale u mnie chuda fara.