Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/205

Ta strona została przepisana.

DAUMOWA (dobitnie). Zresztą ustawa naszego towarzystwa opiewa, że wkraczamy czynnie dopiero wtedy — gdy już dany osobnik wybitnie zeszedł z prawej drogi.
STEFKA (podciągając nosem). Musztarda po obiedzie.
DAUMOWA. Nie wdzieramy się w tajemnice. Nie zajmujemy się stroną plotkarską sprawy... Nie obchodzi nas kto — dość że... rzecz nielegalna, gorsząca.
STEFKA (naiwnie). Proszę pani, żeby tak towarzystwo długi płaciło.
DAUMOWA. Nie należy robić długów. To ubliża godności człowieka.

Daumowa odchodzi do drzwi, Stefka za nią.

STEFKA. Syty głodnemu nie wierzy — Pani się nie perfumuje?
DAUMOWA (mimowoli porwana jej humorem), Nie. Mój mąż tego nie lubi. Zakazuje mi.
STEFKA. Mnie także zakazują się perfumować. Mówią, że to kokotki się perfumują. Ale ja panią coś nauczę. Niech pani zwilża rafrechisserem brzeg sukni perfumami to za każdym krokiem będzie smuga zapachu.
DAUMOWA (śmiejąc się). To będzie kontrabanda!
STEFKA (śmieje się). Niech będzie.
DAUMOWA. Doprawdy! szkoda mi pani!.. Bardzo mi się pani podobała.