Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/227

Ta strona została przepisana.

STEFKA. Wszystko jedno. Nie na to aby Pan kwiaty kupował. Zresztą ja nie chcę... nie chcę...

(tupie nogami i biegnie do okna).

FILO. To trudno. Ani pani ani ja na to nic nie poradzimy. Ja kochać Panią będę do śmierci, a że miłość wywołuje miłość, pani mnie także pokocha...

(siada na krześle na środku sceny i patrzy na Stefkę z podełba).

STEFKA. Ja Pana więcej znienawidzę.
FILO (ręce w kieszeniach od spodni). Tem więcej panią kochać będę.
STEFKA. Pan niech idzie do sztuby.
FILO (ponuro). Ja jestem — w szkole miłości.
STEFKA (powraca do szeslągu). Ja do rodziców pana napiszę.
FILO. Tem lepiej — sytuacja się odrazu wyklaruje.
STEFKA. Jaka sytuacja?
FILO. Moja i Pani. Przejdę walki, piekło — ale zwalę to wszystko i utoruję drogę dla nas obojga...
STEFKA. Gdzie???
FILO. Do wspólnej egzystencji.
STEFKA (idzie do lustra). Pan ma źle w głowie.