MICHASIOWA (wraca). Niema nikogo!
DAUM. Dobrze!
MICHASIOWA (obojętnie). No i czego?... czego?... nos ci spuchnie.
STEFKA (na sofie płacząc). Ja jestem obrażona... obrażona... duma moja obrażona...
MICHASIOWA. O co ci chodzi?
STEFKA (z całym bólem serca). Powiada, że mnie nie może nikt kochać.
MICHASIOWA (stojąc). Niby jak kochać?
STEFKA. No... uczciwie, bardzo — no... kochać.
MICHASIOWA (ironicznie). A... to co innego. Niech się Stefce takiego kochania nie zachciewa, bo Stefka nie na takie kochanie, tylko na takie inne.
STEFKA (szybko). Dlaczego? dlaczego?
MICHASIOWA (zgryźliwie). Bo — Stefka już jest... tak... po za ludźmi...
STEFKA (szybko). Jakto?
MICHASIOWA (dumnie). A no... tak... po za ludźmi. Co zrobić? Ja jeszcze jestem między ludźmi i mnie można tak niby uczciwie kochać...