Ta strona została przepisana.
SCENA DZIEWIĄTA.
STEFKA — MICHASIOWA.
ஐ ஐ
STEFKA (zdenerwowana). Żebyś mi go nigdy tu nie puszczała.
MICHASIOWA. Najlepiej trzeba było z takiem dzieckiem nie zaczynać.
STEFKA. Cicho bądź!... (po chwili parska śmiechem). Nie rezonuj. Sama wiersze brałaś.
MICHASIOWA. Przez pocztę można... (dzwonek — Michasiowa idzie do drzwi — przez łańcuch). Zaraz... (do Stefki) przyjaciel!...
STEFKA (ucieszona). A!... proś!...
MICHASIOWA (szeptem). A ty uważaj — lepszy wróbel w garści niż kanarek na powietrzu...
(Stefka biegnie do drzwi — otwiera).
SCENA DZIESIĄTA.
(Też same — BOGUCKI)
ஐ ஐ
BOGUCKI. Jestem!
STEFKA. Dzięki Bogu!
BOGUCKI (z kokieterją). Naprawdę?
STEFKA (szczerze). Doprawdy. — Jak pana widzę — zaraz mi lżej. Pan musi być bardzo miły w domowem pożyciu.