Ta strona została przepisana.
STEFKA. Całe szczęście!
MICHASIOWA (wchodzi z kuchni). Niech panienka idzie do teatru po gażę — bo to dzisiaj piętnasty, a za obiady trza zapłacić. (spostrzega Dauma). Całuję rączki wielmożnemu panu!
DAUM. Ile za te obiady? ja zapłacę.
STEFKA (gwałtownie). Nie potrzeba... ja sama... nie chcę...
(ubiera się w żakiet i kapelusz).
DAUM. Należałoby w domu zostać, kiedy ja tu jestem.
STEFKA (gwałtownie). Nic nie zależy! nic nie zależy!...
DAUM. Zwracam uwagę na proste zasady przyzwoitości...
STEFKA (gwałtownie, ale nie trywialnie). Pies niech polkę z nim tańcuje przez wały hetmańskie...
DAUM. Co? jak?
STEFKA (otwiera drzwi i dorzuca). Albo nie bo psa szkoda!
wylatuje jak wicher przez kuchnię — Michasiowa patrzy na nią).
DAUM. A jej co?...
MICHASIOWA. Ot!...
DAUM. Różki odrosły...