MICHASIOWA (d. s.). Może da Bóg, że się wygrzebiemy!...
STEFKA (dziecinnie i serdecznie). Pan się cieszy, że ja już będę całkiem panowa?
BOGUCKI (lisio). Bardzo... Ale siadaj Stefuś naprzeciw mnie i pogadajmy rozsądnie. Jak ma już być tak, że ja mam zastąpić Dauma — to w miarę moich środków. Otwarcie mówię — wiele zrobić nie mogę, nawet prawdopodobnie mniej jak Daum. O! teraz rozeszliście się — a ponieważ on nic nie przyrzekał...
STEFKA. Oho! ho!... co przyrzekał!...
BOGUCKI (jakby ucinał nożem). Ale ogólnikowo! nic wyraźnie. Rozeszliście się i nie macie pretensji jedno do drugiego... Tak samo i ze mną. Żadnych pretensji. (Wstaje, zagląda do niży). Mieszkanie może zostać to samo, meble wynajęte, bo to praktyczniejsze w razie wyjazdu... a długi są?
STEFKA (cicho siedzi na szezlągu i patrzy za nim). Są.
BOGUCKI (siada na szezlągu na poręczy). Dużo?
STEFKA (j. w.). Sto osiemdziesiąt reńskich. (szybko). Ale zaraz nie trzeba będzie wszystkiego płacić.
BOGUCKI. To się ułoży... Tylko zapowiadam — nic więcej płacić nie będę — ani
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/263
Ta strona została przepisana.